
Kupiłem go w 2002 i do tej pory służył mi wiernie. Espresso mi z niego nie wychodziło (bo też specjalnie nie zgrzeszyłem edukacją barystyczną do tej pory), więc poprzestawałem na wykonywaniu za jego pomocą kawowych napojów mlecznych, które już wychodziły dość smakowicie.
Dopiero teraz, po 8 latach, padła mi w nim uszczelka i przy okazji jej poszukiwań zacząłem czytać sobie o parzeniu kawy i wszelkich zasadach z tym związanych. Oczywiście pierwszym odruchem była myśl o zakupie nowego, lepszego ekspresu, na którym dam w reszcie radę zaparzyć espresso.
Już od jakiegoś czasu myślałem nad poprawieniem jakości domowej kawy. Przed awarią dostałem od mikołaja młynek (ale po fakcie okazało się, że powinien być żarnowy). Kupiłem kawę ziarnistą (teraz już wiem, że byle jaką i pewnie nieświeżą) Dallmayr. Oczywiście niewiele to zmieniło. Więc teraz, po intensywnej lekturze i przyswajaniu wiedzy baristycznej zainspirowanej awarią uszczelki doszedłem do wniosku, że plan mój na najbliższy czas będzie taki.
- Krups na razie zostaje, wymienię uszczelkę i go trochę zakonserwuję (odkamienię itp.)
- kupuję tip-topowy młynek żarnowy (już idzie pocztą mahlkoenig)
- kupię do Krupsa sitko bez mikro-dziurek + tamper, żeby pokombinować z ubijaniem
- zacznę kupować dobrą kawę w opisywanych tu na forum sklepach...
...i zobaczę co się stanie...
Dziś jadę do serwisu po uszczelkę i sitka i będę miał pierwszą okazję w życiu spróbować wykonać espresso z tych kaw, które mam, ale według sztuki, czyli właściwej procedury (moja świadomość jest ostatnio jakby większa). Po świętach przyjdzie młynek i oczywiście liczę na dramatyczny przełom. Jeszcze mam 0,5 kg dallmayra w lodówce, ale to chyba pójdzie na testy przemiału i dopasowanie frakcji do ekspresu. Potem zamówię lepszą kawę.
Pewnie bez problemów się nie obejdzie, więc będę tu pisał.
Dobry plan? Co sądzicie?