Dziś przeżyłem taką historię:
Wszedłem do knajpki (tak-kawiarni) wykończonej w ładnym, nastrojowym stylu. Za barem stała sędziwa Pani - zapewne właścicielka i młodsza, ładnie uśmiechająca się kelnerka. Podszedłem do baru i zapytałem (bo menu brak) ile zapłacę za doppio. Z miłym uśmiechem właścicielki przyszła odpowiedź - 16 zł (wszędzie dookoła 8-9). Nie mogłem się powstrzymać i zapytałem dlaczego tak drogo-odparła mi,że espresso kosztuje 8 to doppio 16. Ok. Biorę espresso (student, nie

). Ładna, czterogrupowa cymbałka i jakiś wielgachny młyn z kloszem chyba na 5 kg ziaren (wypełniony po brzegi). Oczywiście wielki dozownik i nawet mielić Pani nie musiała-zasypała sekundę wcześniej wyczyszczony PF, ZGARNĘŁA RESZTKI I NIE UBIJAJĄC WRZUCIŁA PF DO GRUPY. Myslę-coś nie tak. Włączyła przycisk, liczę sekundy... 1...2...3...7 i koniec. Espresso za 9 zł nalane. Nie wróży to dobrze nawet najwspanialszej mieszance. Zapłaciłem, pierwszy łyk przy barku jeszcze i.... takiego kwasu nigdy w życiu nie piłem. Nawet sink-i z mojego zelmera smakowały o niebo lepiej. Skwasiłem się, miłej starszej Pani mina drgnęła i zapytała czy coś nie tak. Nie lubię kłamać. Powiedziałem,że jest strasznie kwaśna. Pani ze stoickim spokojem odrzekła,że prawdziwe espresso zawsze jest kwaśne i się nie znam. Zostawiłem zapewne pozostałe 8,40 zł (niedopity kwas) na blacie i powiedziałem,że niestety mój organizm nie jest w stanie dokończyć filiżanki. Pani odrzekła , że ziarna tej kawy należą do najlepszych na świecie. Musiałem wyjść. Zapaliłem i poszedłem dalej...
Urzekło Was czytanie ? Wiecie jaka jest najlepsza kawa dla mnie? DOBRZE PRZYRZĄDZONA.
Pozdrawiam.