Postautor: MichałM » pn 26 sty 2009, 23:09
Ten wątek mnie rozczulił! To właśnie za pomocą węgierskiej kawiarki w głębokich latach 70. próbowałem odtworzyć smak espresso spróbowanego na wyjeździe stypendialnym do Włoch. Espresso kosztowało wtedy 1000 lirów. A jak wróciłem, do węgierskiej kawiarki pakowałem 6 łyżeczek kawy "Orient" (albo jak się udało dostać to i "Super") i zachwycałem się tym, co leciało z rurki. To był eliksir w porównaniu z sypaną kawą w szklance, obowiązującą wszędzie. A kawiareczkę przywiózł mój dziadek z podróży służbowej na Węgry... W Polsce można je było czasem dostać (i uszczelki do nich) w Węgierskim Ośrodku Kultury. Były dwie wersje - elektryczna i do stawiania na gazie, i kilka (chyba 3) wielkości. Ech, wspomnienia.
Nawiasem mówiąc uważam, że patent węgierski przewyższa standardowe włoskie moki: ta u-rurka (jak na zdjęciach Mac'Qudy'ego) sprawia, że tworzy się wyższe (nie niższe, jak sugeruje Mac'Qudy) ciśnienie. Nawet coś w rodzaju cremy powstaje na wylocie.
Miu miu: oczywiście twoja kawiarka została wypatroszona z bebechów.
...czarność węgla, przejrzystość bursztynu, zapach mokki i gęstość miodowego płynu...
Ascaso Steel Duo Prof, syfon Bodum Santos 3000, aeropress, młynek Demoka M 203d